25 września 2013

4 weeks in USA

Witam,

Wczoraj minęły cztery tygodnie odkąd wyjechałam z domu, wsiadłam w samolot i rozpoczęłam moją przygodę w USA. 4 tygodnie? Ktoś mi powie jakim cudem to tak szybko minęło? NIE WIEM

Mój tydzień: Wszystko i nic!

Poniedziałek - wolny - ZAKUPY... kupiłam yyy parę rzeczy haha, parę fatałaszków, moje nowe piękne maluszki <3 bluzę, jeansową koszulę, koszulki, koszulę, jeansową katankę bez rękawów, spodenki leginsy, okulary i peeełno innych pierdół... takie tanie że grzech nie wziąć!
Ogólnie nie muszę tu nic gotować ale jak mam wolne to po zakupkach, cisza spokój w domu Asia gotuje. Zrobiłam moją zapiekankę z pyrami, kurczakiem i brokułami zapiekane z serem i wszystkim się uszy trzęsły hihi! Host w poniedziałki i wtorki wraca o 10 do domu, maluchy już śpią i słyszę że hości są w kuchni, plotkują, idę się przywitać! Nie słyszeli że idę i akurat hostka pytała jak mu smakuje moja zapiekanka, wychwalał że super mega! Jak tylko mnie usłyszeli i wyłoniłam się zza rogu host zmienił gadkę na 'oooofuuuu jakie to obrzydliwe!' haha

Wtorek z maluchami, park, trampolina, karmienie kaczuszek, odpoczynek, running i seriale <3 (odpoczynek po odpoczynku)

taki oto plac zabaw, nie to żeby huśtawka i piaskownica
mój mały superman i głodne kaczuchy
Środa rano z małym, potem rockin' jump czyli wieeeelkie trampoliny marzenie każdego dziecka (moje tak!),  rower i wieczór z frozen yogurt i Sophie, milutko!

rockin' jumpin 
Czwartek z maluchami - baseball game again :D taaka ciężka praca hehe, wieczorem running i takie oto widoki mnie zastały na moim WR Circle

pełnia!
Piątek rano z małym, po przedszkolu małej malowanie szyszek, zabawy cała moc!
Wieczorem był cluster meeting więc jakoś o 16 zebrałam się co by jeszcze na małe zakupy pojechać ^^ (Dollar tree to zdecydowanie za dużo pierdół za 1$...) Moja CC (Community Counselor) zaprosiła nas do siebie na pizzę a potem pojechaliśmy na football game drużyny jej syna. To było coś! High school football game z cheerleaderkami, tysiącem pełnych emocji nastolatków, mmmm.. JAK W FILMIE! Niczym ich high school nie przypomina naszego liceum... NIESTETY

nasze szyszkowe dzieła
cheerleadereczki


jakość </3
Po meczu pojechałyśmy z Carol (Brasil) i Eyal (Israel) zatankować moją bryczkę - z 20 minut szukałyśmy stacji z dieselem... Przy każdej nieudanej próbie znalazł się ktoś kto (SAM!) spytał czego potrzebujemy i zaoferował się pokazać nam jak dojechać do kolejnej stacji. Jak w końcu się udało pojechałyśmy do pubo/restauracji w której Carol była umówiona ze znajomymi, zamówiłyśmy wieeelkie hamburgery, do których był jeszcze większe fryty, niestety foteczki nie mam bo mój tel padł, jak i niestety nie dałam rady zjeść nawet 1/4 tej pysznej porcji... :(

ja po raz pierwszy tankująca moją bryczkę
(zatankowałam za 20$ i wskaźnik pokazał 300 mil do przejechania <3)
Teraz coś dla panów - fanów motoryzacji! Cały ten meeting odbył się w mieście oddalonym 20 mil od mojego - jakoś po 12 wracam zgrabnie moim białym rumakiem do domu po pięknej 4 pasmowej drodze, przede mną NIC nie jedzie ale z tyłu widzę jakieś małe zbliżające się światełka, to nic, jadę. Nagle słyszę jakieś MEGA głośne trzeszczenia! Od razu zawał - samochód mi się zepsuł! Wsłuchuję się o co chodzi, co to za dźwięki! A tu wyprzedzają mnie 4 ścigające się, piękne nisko zawieszone nowiutkie samochodziki z PIĘKNYMI odgłosami silników, prując jakiś milion na godzinę, każdy zajmuje jeden z pasów i gnają! Marcin - od razu pomyślałam, że byłby to miód dla Twoich uszu haha! Mi się to podobało a fanką takich dźwięków nie jestem! Niestety oprócz koloru tych samochodzików (dwa białe, czarny i czerwony) nic nie mogę o marce powiedzieć :( ŁADNE BYŁY

W sobotę PADAŁO (pierwszy prawdziwy deszcz) więc nasz au pairowski lunch w parku przeniósł się do domu, kolejne super spędzone po południe ^^ Jak skończyło padać tak po 5 minutach wyszło słońce i po deszczu śladu nie było!

udokumentowany deszcz - w drodze 
W niedziele 'musiałam pracować' albowiem host w czwartek wyjechał z tatą hostki na RYBY (tak tato <3) a ktoś 'musiał' pojechać z hostką i maluchami na A's baseball game - FINAŁ! Ojejusieńku ile ludzi, każde miejsce było zajęte! Mój czwarty mecz a pierwszy na którym byliśmy do końca.. xd No ale jeszcze głośniej, jeszcze więcej emocji i WYGRALI! Jeden jakiś tam coś division, nie mistrzostwo świata no ale przechodzą do playoffów czy jakoś tak - więcej meczy!
Host wrócił z rakiem, którego tata hostki trzymał 2 godziny w kieszeni tylko żeby pokazać wnukom i było wielkie wooooow! Później rozsiedliśmy się przed TV i plotkowaliśmy do późna haha uwielbiam moich hostów!

Ceeeelebrate good time, come on!

Poniedziałek wolny, zakupki - wypatrzyłam moje wymarzone buty haha! must have w każdej szafie, krój idealny!
czyż nie są piękne? 
Kupiłam małą czarną (za całe 12$ z 30$ hehe) na mojego sylwestra w NYC z.. A no właśnie, wspominałam już że sylwestra spędzam w NYC? Ano jadę sobie na tydzień na east coast :D 30. jadę do mojej Martynyy, dołączy do nas i Kate iiiii spędzimy super wymarzonego od stu lat sylwestra WSPÓLNIE! nanana nie mogę się doczekać aż was zobaczę <3 potem 2. jedziemy do Kate do DC i zostaję u niej do 5.! Super się ciesze na ten czas :) właśnie ZABOOKWAŁAM BILET

Na obiad zrobiłam kluski kładzione - moje ulubione Poznańskie danie, bardzo im smakowało! Heh tęsknię!

Dzisiaj że tak nazwę dzień 'odpoczynku' siedzieliśmy cały dzień w domu, a raczej w ogródku, biegając, bawiąc się, skacząc na trampolinie, jeżdżąc na rowerach i tym podobnych, lepiąc z playdoh i odpoczywając. Pracowałam od 9 do 17, około 15 maluchy zaczynają już padać (bez drzemki) więc zalecenie jest na 'dwie baje', po 15 minutach oglądania mały zasnął na kanapie, słodziak!
Wczoraj zrobiłam też ciastooo - 3 bita! Rano było gotowe, zjedliśmy po obiedzie prawie połowę xd Znów się wszystkim uszy trzęsły chociaż nie daliśmy rady tyle wszamać co mój tatuś <3



Pamiętacie jak wspominałam o super przygodzie która mnie czeka? Tak więc to już PEWNE! Wszystko załatwione, zapłacone, obgadane... 27 października SKACZĘ ZE SPADOCHRONEM! Dziewczyny zapłaciły zanim tu przyjechałam, jak się pierwszy raz spotkałyśmy wyglądało to mniej więcej tak: -Jedziesz?! -Jadę! -No to jedziemy! Następnego dnia zapłaciłam, a po godzinie dotarło do mnie za co zapłaciłam xd Dziś w końcu ustaliłyśmy datę kiedy każdej pasuje i zaczynam odliczać!
33 dni - 27 października, godzina 11! Po tym w moim życiu nie będzie już żadnych granic! Ale chyba po to żyjemy? Aby spełniać swoje marzenia! Ciągle iść do przodu, odkrywać nowe lądy, możliwości.. AAAAA nie mogę się doczekać!

Post miał być o moich wrażeniach i spostrzeżeniach odnośnie życia w USA, no ale! Jest późno, rano trzeba wstać! Długi dzień się szykuje, spakować się trzeba :D A no właśnie

Jutro mam ostatni dzień pracy w tym tygodniu - a dlaczego? W czwartek rano jedziemy do Los Angeles do Disneylandu! nanana zabawy cała moc! Mieliśmy jechać pod koniec października ale w czwartek host stwierdził 'a czemu by nie jechać w ten weekend?' tacy to właśnie moi hości <3

Wracamy w niedzielę w nocy to w poniedziałek opisze wrażenia :D - stay tuned!
Love,
J.

5 komentarzy:

  1. w koncu dlugi post :) super tam masz oby tak dalej! A jeśli można wiedzieć to ile kosztuje skok ze spadochronem? 200dolarów? To jest moim marzeniem ale w polsce kosztuje ok 800zł z zdjęciami i filmem także cały miesiąc praktycznie trzeba odłożyć a w Ameryce wystarczy jeden tydzień aupairskiej wypłaty! Co za przepaść ekonomiczną to masakra pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie w 100%! Dziewczyny znalazły groupona za 99$, plus coś ileś za video i zdjęcia czyli maksymalnie 200$ - tak, moja tygodniówka :)

      Usuń
    2. wow i pomyslec ze to za aupairska wyplate! baw sie dobrze i zrob jakis haul odziezoowy ;))) jagoda.

      Usuń
  2. Czy jadąc na te wszystkie wycieczki np. wypad do Disneylandu sama płacisz np. za bilety i atrakcje ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam gdzie zabiera mnie moja host family to oni płacą za hotel, wstępy, restauracje itp itd. jak teraz do Disneylandu. Jak jadę gdzieś sama to płacę sama :)

      Usuń