29 grudnia 2013

I'm a part of this...

Święta, święta i po świętach!

Zadziwiająco odbyło się bez większego płaczu, smutków i żalów - co więcej, oprócz różnic w tradycjach wszystko wyglądało mniej więcej tak samo. 'Mniej więcej tak samo' nawiązuje do atmosfery przy świątecznym stole, ciepła i uprzejmości towarzyszącej podczas świąt Bożego Narodzenia, ponieważ wszystko inne było kompletnie INNE.

24 rano obudziłam się z trochę mieszanymi uczuciami i z drżącym sercem odpaliłam Skype aby zasiąść z moją rodzinką do Wigilijnego stołu. Czułam, że będę beczeć jak bóbr ale było wyśmienicie i czułam się jakbym była tam, z bliskimi. Siedziałam wszystkim po kolei na kolanach i miałam okazję zobaczyć radość na twarzach moich maluchów podczas otwierania prezentów. Zamiast płaczu było dużo śmiechu - co prawdę mówiąc wprowadziło mnie w dobry humor do końca dnia. O godzinie 3 pojechaliśmy z rodzinką na mszę w miasteczku w którym wychowywała się hostka - msze wyglądają baaardzo podobnie, modlitwy takie same, tylko z tym, że Amerykanie 'Ciało Boże'/opłatek/czy jak zwał - dostają do ręki, Amen. Potem pojechaliśmy do domu rodziców hostki, na Wigilie. Poznałam 40 osób i mogę przysiąść, że rozmawiałam z każdym. Baaardzo rodzinni, mili ludzie. Brat i kuzyn hostki zgarnęli mnie do rogu stołu 'młodych' gdzie zawsze siadają i jak co roku zajadają się dżapalino (pisane cioppino -?) czyli Włoską potrawą - ŁAPSKAMI. Usadzili mnie, dali fartuch na moją piękną suknię i nałożyli na mój talerz dużą porcję NAJPYSZNIEJSZEJ POTRAWY POD SŁOŃCEM. Cioppino to nic innego jak kraby, krewetki, ostrygi w muszelkach, pomidory i przyprawy gotowane przez minimum 6 godzin, podane z bagietkami z piekarni w San Francisco. Początkowo bawiłam się widelcem - jak dama - ale skończyło to się tylko rozcięciem palca o skorupę kraba. Było PRZEPYSZNE. Teraz jest sezon na kraby, a jako że California to wybrzeże to owoce morza są super tanie - yummy <3 Mój talerz wyglądał mniej więcej tak:

- zdjęcie z internetu. 

 25 rano, obudziła mnie moja mała wskakując na łóżko i krzycząc - jest świąteczny poranek, prezentyyyyy!
I prezentów było sporo, dużo, ZA DUŻO. Jakby te maluchy miały mało zabawek to dostały jakieś 30 nowych... Co mnie bardzo cieszy, dostałam prezenty od serca i  tak oto na mojej świątecznej choince co roku będzie wisieć most Golden Gate 'żebyś nigdy o nas nie zapomniała', hostka zrobiła dla mnie szalik i dostałam parę innych rzeczy, które też są 'od serca' :)


Potem 30 osób się do nas zjechało i święta w namiocie udane, mój '3 bit' znów zrobił furorę huehue :D


A co się działo przed świętami?

Taką sobie z moimi dziewczynami Wigilie zrobiłyśmy :D


W niedzielę przed świętami, pojechaliśmy z rodzinką, rodzicami hosta, jego siostrami i mężami/narzeczonymi/dziećmi na świąteczny brunch w hotelu w którym tata hosta należy do 'klubu dżentelmenów' w San Francisco. 3 daniowy brunch, luksusy, mikołaj i magiczne sztuczki - MEGA xd. Potem pojechaliśmy do jednego z hoteli, w którego holu stał domek z piernika - prezentujący się właśnie tak :)

Kino w czwartek

A tutaj zdjęcie ze sklepu 'Sweet Street' w którym to możesz kupić sobie sodę o smaku bekonu, mieszanki do robienia ciastek czy kawowy.. BLEH


Tak więc mogę stwierdzić, ze pierwsze święta poza domem, bez rodziny przebiegły całkiem miło. Może nie miałam po prostu czasu na smutki bo każdy ciągle miał coś do powiedzenia czy zapytania - ale bez zastanowienia mogę powiedzieć, że czułam się częścią tej rodziny. 

Wczoraj przyszła moja paczka z Polski - dziękuję! więc dziś upiekłam kurczaka z mojego ulubionego 'pomysłu na' który przysłała mi mama <3 Teraz siedzę i odpoczywam po obiadku, zaraz przyjedzie Ewa na herbatkę a wieczorem... wsiadam z hostami w samochód, wkładam moją walizkę, jedziemy na lotnisko do San Francisco a taaaam.... wsiadam w samolot i nocnym lotem lecę do NYC! Aaaaaaa chyba właśnie to poczułam, że to już zaraz, teraz, już, O! Jeden dzień na Nowy Jork a potem wymarzony, oczekiwany, wspaniały SYLWESTER W NYC <3 AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

A jak wam minęły święta? W Polsce, czy jako au pair, poza domem? Mam nadzieję, że wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi :D 

Chciałam bym też wszystkim razem i każdemu z osobna życzyć SPEŁNIENIA MARZEŃ, na nowy rok. Niech to będzie waszym postanowieniem noworocznym :) 

To tyle, napiszę za tydzień - stay tuned!
Buziaki,
J.

8 komentarzy:

  1. Zaluj ze nie przyszlas na Pasterke !

    OdpowiedzUsuń
  2. Sylwester w NYC, super!!!! Zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twojego bloga!
    Właśnie zamieściłam pierwszego posta na swoim- http://aupair-intheusa.blogspot.com/
    Zapraszam w wolnej chwili :D

    OdpowiedzUsuń
  4. maksymalnie kolorowo :)!

    Soda o smaku bekonu ... próbowałaś?! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam bloga od poczatku, ale jako, ze zaczynam wlasnie swoja "rekrutacje" to skonczylam wlasnie czytac wszystkie notki od poczatku. :) Nasunelo mi sie kilka pytan. Mam nadzieje, ze odpowiesz :) (jesli nie tu, to m.imialkowska@gmail.com )
    1. Twoja HF wyglada faktycznie na idealna! :) Zastanawiam sie zawsze jak to jest z jedzeniem? Jak wszyscy sa w domu to nie krepujesz sie( czy mozesz w ogole?) po prostu zejsc do kuchni i zjesc co chcesz? Czy np. jezdzicie razem na zakupy spozywcze i mozesz wrzucac do koszyka to co jadasz?
    Orientujesz sie jak to jest ogolnie u innych operek?
    2. Dostalas telefon od swojej HF? Musialas prosic czy sami zaproponowali? (jeszcze przed przyjazdem czy juz na miejscu?)
    3. Komputer chyba bralas swoj (bo czytalam, ze sie zepsul :D ). Nie bylo problemow z jego dzialaniem na tamtejszych gniazdkach?
    4. Jak wyglada sprawa odpowiedzialnosci operki za dzieci? Tzn. np jestes z dziecmi na placu zabaw, cos sie stanie, jakas rana lub np. złamanie reki/nogi- co wtedy? Kto za to odpowiada? Au pair ma jakies konsekwencje?
    5. No iii... wyjezdzajac- ile mialas doswiadczenia i referencji ?

    Bede bardzo wdzieczna za odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia w całym procesie!
      1. Nie mam żadnego skrępowania odnośnie jedzenia! Myśle, że to też zależy od rodziny (słyszałam o takich które dają określoną ilość jedzenia na talerzu..) Moja rodzinka od początku dbała, żebym czuła się dobrze i jakoś wyszło to naturalnie :) Jem kiedy chcę i co chcę a hostka przed zakupami pyta czy jest coś czego potrzebuję
      2. Rodzinki na ogół od razu dają telefon, ponieważ z naszym polskim nic tutaj nie zrobisz a oni chcą mieć kontakt z Tobą - więc dają Ci telefon
      3. Komputer brałam mój, nie było problemu z działaniem na tych gniazdkach - potrzebna tylko wtyczka amerykańska ;)
      4. Oczywiście że ty odpowiadasz za dzieci! Zawsze kiedy się nimi opiekujesz ale to oczywiste, że jeśli dziecko złamie nogę lub rękę jest to po prostu przykry wypadek ( o ile dopilnowałaś bezpieczeństwa) Nie wydaje mi się żeby au pair mogła mieć jakieś konsekwencje
      5. Zajmuję się moimi kuzynkami od baaardzo długiego czasu i miałam około 2500 h doświadczenia - ale jest to sprawa bardzo indywidualna i nie przeważa o niczym - możesz trafić na lepszą rodzinke mając tylko te podstawowe 250 h
      Czekam na informacje co i jak z rodzinką i wyjazdem! :)

      Usuń