16 grudnia 2013

Give me everything!

Dżingo bels, dżingo bels, dżingo oooool de łej! nanaananaa yts soł fan nanaaa ŚWIĘTA!

Światełka, światełeczka, mikołaje, renifery, choinki, elfy wszędzie! mandarynki, cynamon, zapach pieczonego ciasta i wiadomo, że zbliżają się święta - DUŻYMI KROKAMI - co w USA nabiera nowego znaczenia ponieważ naprawdę wszystko jest większe, więcej, z przepychem.. W sklepie tylko świąteczny piosny, wszystko w kolorach świątecznych i z nimi związane i to tyle tego wszystkiego... Olbrzymie choinki a domy świecą się tak, że nie wiem jak ludzie mogą w środku spać! Tak wygląda jeden domek na moim osiedlu...


Dokładnie xd Więcej się serio nie dało... Trzeba tam niemal stać w kolejce tyle ludzi przyjeżdża to widowisko zobaczyć - przy czym 'normalne' domy nie wyglądają o wiele gorzej! 
Święta święta święta! Ostatnio wspominałam że pierwszy dzień świąt robimy u nas i będzie w namiocie - już teraz rozumiem dlaczego! Mianowicie udzielił się mój problem ze zrozumieniem '13' czy '30' osób.. Bo namiot na 30 osób to już ma jakieś znaczenie :) Tak więc Wigilia u rodziców hostki w super Włoskim klimacie - 40 osób i pierwszy dzień świąt - 30 osób u nas! Jak to babcia powiedziała: -wymienimy się gośćmi... hahaha 'rodzinka' <3


Co się u mnie ostatnio działo... hmmmm
SKOCZYŁAM ZE SPADOCHRONEM po raz drugi! Drugi raz był kompletnie inny. Nie czułam żadnego strachu. Sama adrenalina. Radość. Szczęście!
Skakałyśmy trochę wyżej tym razem przez co miałyśmy dwa razy dłuższe swobodne spadanie bo aż minutkę! O wiele zimniej, ooooooj mroźno xd Mimo, że się na to przygotowałyśmy to było JESZCZE ZIMNIEJ. Nastroje też były inne zapewne dlatego, że wiedziałyśmy co nas czeka no i przede wszystkim... CO JA W TYM NIEBIE ROBIŁAM :O obroty, obkrętki, sterowałam gdzie polecimy no a potem szalik zakrył mi twarz i musiałam się poprawić haha - BYŁO CUDOWNIE. Bardzo wiał wiatr i nie mogłam posterować naszym spadochronem bo ciągle nas znosiło, no ale - następnym razem :D Jeden z przyszłych instruktorów wylądował komuś na ogródku! na szczęście nic mu się nie stało, tylko spadochron się trochę na płocie zatrzymał - UPSI




A o tak wygląda pełnia szczęścia w moim wykonaniu :)


Jako, że jestem zakochana w niebie to ostatnio polubiłam wspinać się na różne górki i góry - aby tylko być troszkę wyżej :) Ktoś też pytał o zdjęcia widoków z mojej okolicy tak więc proszę bardzo:

Te zdjęcia zrobiłam dnia pewnego wietrznego, na górce niedaleko mojego domu. Jak widzicie takich górek większych i mniejszych jest multum ale niestety nie do wszystkich jest dostęp. Wspiąć się na górę zajmuje szybkim krokiem 15 minut i jest to taka przyjemna górka na której można usiąść z lunchem i napawać się widokami. Idealna na poukładanie sobie wszystkiego w głowie i naładowanie się energią :)

tak to w lewym górnym rogu to mój palec - ja fotograf -.-
A to ta sama górka z drugiej strony :)

Wczoraj za to wybrałyśmy się z dziewczynami na troszkę wyższą górkę! Wejście na górę to w dobrym tempie godzina - widoki zabierające dech w piersiach

jak ryba w wodzie :)


lekko zza mgły wyłaniał się ocean - miejsce: Las Trampas

____________________________________________________________

Wczoraj odbyło się także świąteczne spotkanie z nasza lokalną koordynatorką na którym graliśmy w 'Stealing Santa Claus' - każda z dziewczyn miała przynieść prezent za nie więcej niż 10$. Po obiedzie każda z nas wylosowała numerek od 1 do 16 - tyle nas było. Gra polegała na tym, że zaczynając od numerka 1 każda dziewczyna wybierała sobie jeden zapakowany prezent. Każda następna dziewczyna mogła wybrać sobie nowy prezent spod choinki albo ukraść prezent innej dziewczyny - okradziona mogła ukraść komuś prezent albo wybrać sobie kolejny spod choinki - który także ktoś mógł jej ukraść :) Haczyk był taki, że jeden prezent mógł być ukradziony tylko trzy razy. Mega zabawa, poznałam dużo nowych dziewczyn, świetny wieczór!

Z Moniką!

____________________________________________________________


W moim domu w zeszłym tygodniu panowała grypa żołądkowa także, MAM I JA! W piątek lekko mówiąc umierałam... brrrrr Obudziłam się z lekkim niesmakiem ale jeszcze było znośnie, tak jak w planach miałyśmy, pojechałyśmy z Agą na zakupy - nie bardzo mi to szło i jak tylko o 16 wróciłam do domu to padłam na łóżko i usnęłam... Budząc się co dwie godziny umierałam do północy, później już jakoś reszta nocy poszła - UWAGA, spałam 17 godzin - mój rekord!

____________________________________________________________

Nie mogę też nie wspomnieć jak zachwycona jestem nową płytą-niespodzianką Beyonce! Zanim zniknęły wszystkie pełne wersje teledysków zdążyłam je zobaczyć i jest idealna! Oczywiście jak tylko 20 grudnia wyjdzie krążek to będę posiadaczem tego cudeńka! Uwielbiam ją! A tak mi się buzia cieszyła na jej koncercie w Warszawie 25 Maja, który był PRZEGENIALNY


____________________________________________________________

I tak jakoś leci to moje życie tutaj - czasem szybciej, wieczorami wolniej... Jak by nie patrzeć za tydzień święta i miną 4 miesiące! 1/3 mojego życia tutaj - nie wierzę. Tak więc co o Kalifornii? 
Uwielbiam te wszystkie wypalone słońcem pagórki otaczające nas z każdej strony, idealnie zielone, przystrzyżone trawniki podlewane w godzinach nocnych - przy dużych domach bogaczy zamieszkujących okolicę jak i przy zwykłej drodze prowadzącej do Downtown. Uwielbiam wszystkie sarenki, jelenie, wiewiórki, szopy, indyki czy inne kojoty zamieszkujące okolice, które wcale nie uciekają na widok człowieka. Kalifornia to oprócz dni pełnych słońca, to 'zapach' skunksa każdego dnia. Co tu kocham to to, że nie ruszasz się z domu bez okularów przeciwsłonecznych mimo, że jest grudzień. Kalifornia to być tu prawie 4 miesiące i widzieć tylko dwa razy deszcz. Ah ta Kalifornia <3 
Ostatnio mieliśmy parę chłodniejszych dni i trzeba było chodzić w kurtce ale już znów jest cieplutko! Dziś na przykład dla zsolidaryzowania się trochę z wami założyłam do leginsów, koszulki i sweterka - botki! huehuehueeeeeeeeeeeee

Ostatnio pogodę idealnie opisuję to zdjątko: 



Jak u was idą przygotowania do świąt, gdzie się wybieracie na Sylwestra? 

Trzymajcie się misiaczki!

Aloha,
J.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twojego bloga. Podziwiam za podniebne latanie. Zazdroszczę słońca bardzo bardzo. O, jeszcze ogromny plus za wygląd bloga, bo przyjemnie się czyta, oczy się nie męczą, czcionka, kolory- idealne! Ja mam nadzieję, że swoją przygodę w Stanach zacznę w najbliższe lato, także z przyjemnością czytam Twoje wpisy;)) Powodzenia, trzymaj się ciepło i wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz super styl pisania i świetnie się to czyta. Też się przymierzam do Au Pair więc Twój blog jest dla mnie studium (dzięki Ci za to!) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo! Bardzo miło mi to słyszeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam 'mój' Nowy York, ale za każdym razem czytając Twoje posty czuję w środku jakiś niesamowity niedosyt, że nie jestem w wymarzonej Californie. Przedstawiasz ją niesamowicie :) Twój pobyt tam jest dokładnie taki, jak wyobrażałam sobie swój parę miesięcy temu.

    Gorąco trzymam kciuki oby tak dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten dom mnie zabil :O Podzielam Twoje zdanie - jak oni moga spac xd

    OdpowiedzUsuń