24 lutego 2014

missing (weeks) część I

Hi,
To ja. Kto mnie zapomnial - wróciłam! 
Coś mi to pisanie ostatnio nie idzie.... Dużo mam do nadrobienia wiec dodam dwie notki. 

Szybkie dnie, melancholijne noce... Kalifornijską pogoda rozpieszcza, wiosna pełna para. 
W środę minie 6 miesięcy od mojego wyjazdu. Już teraz będzie z górki, bliżej niż dalej. Doczekać się nie mogę! W lipcu przyjeżdża do mnie moja Patka <3 10 dni z nią a potem już sierpień, koniec programu i miesiąc wakacji. Prawdopodobnie zostanę 2 tygodnie dłużej z rodzinka, na tydzień pojadę do NYC i Bostonu a potem w zależności jak oszczędności pozwolą - chciałabym zrobić sobie tydzień wakacji w Miami.
Z Patka robimy  road tripa wiec zobaczę tu co zobaczyć muszę :) a i po drodze jeszcze Universal Studios w LA - kupiłysmy z Aga bileciki - trzeba tylko zaplanować co o kiedy :) 

Ameryka przestała mnie już fascynować. Wszędzie dodany cukier mnie zabija, włosy wypadają, tyłek rośnie nawet jak nic nie jem... Eh! Ludzie, przesadnie mili - tak na prawdę mają Cie w poważaniu. Przyjaciele wyjeżdżają bo kończy się ich program. Może to ta zima i czasem brak słońca ale ciężko, ciężko umieram z tęsknoty. Usycham.
Myślę ze gdybym nie była sobą, która wszystko musi doprowadzić do końca. Gdyby nie to ze jest jeszcze dużo miejsc które muszę zobaczyć. Gdyby nie przyjaciele. Gdyby nie to ze przyjeżdża Patka. Gdyby nie to ze kocham te dzieci. To rzuciłabym to wszystko i wróciła do Ciebie... Chociaż to jedno i tak przeważa - powinnam być w domu :(

Dobra koniec z depresyjnym humorem! 3 tygodnie do nadrobienia :O

W pierwszy tydzień lutego pojechałam z moimi maluchami do ZOO do Oakland, pogoda była czysto wiosenna :) Lwy, słonie, tygrysy, małpy, małpki, wielbłądy, żyrafy, orangutany, aligatory, zebry, niedźwiedzie, żółwie i żaby i dzień się skończył

moi duzi ulubieńcy 

mali ulubieńcy

W czwartek wybrałyśmy się z Sofią na mecz NBA :D Golden State Warriors vs Chicago Bulls! Nasi wygrali nananaaa - co prawda Micheala Jordana nie było ale emocje nieziemskie!


przed meczem 

w trakcie meczu

po meczu z Sofią :D

kolejna rzecz na liście odhaczona :)

W niedziele zaczęła się moja szkoła na UC Berkeley - instrukcje nauczania.. nie powiem, że łatwo ale nikt nie powiedział że będzie z górki, right? Tak więc muszę przygotować swoją lekcję i będę nauczycielem przed resztą klasy, pełno zadań domowych, obserwacja i essay o lekcji innego nauczyciela, ehciu eh 

takiego oto dziwnego człowieka spotkałam w ten deszczowy pierwszy dzień szkoły :)

i mimo że dzień deszczowy to tak nam tu już wiosna kwitnie

Zaczęła się też moja druga szkoła - English as Second Language tak więc jest co robić hehe

W drugim tygodniu lutego, pracowałam w poniedziałek (dlatego nie mogłam do was napisać) żeby mieć piątek wolny, boooo... byłam na campingu! 


Jako że choróbsko zaczęło mnie brać na początku tygodnia to się zaopatrzyłam we wszystko aby do weekendu być zdrową - na plusie!

Ale o campingu już w drugiej części tej notki...
na koniec parę fotek tak o "co jeszcze"

tak sobie grzecznie śpimy

szkoda, że w nocy już nie jest tak grzecznie...

duże chłopaki

jedno niebieskie jedno brązowe oczko

szczekacze małe <3


w sobotę byłam na zakupsach (nie powiem ile wydałam xd) i oto mój nowy nabytek <3

tak się bawimy w 'znajdź mnie'

tak gotuję zupę buraczkową

tak mnie obserwują

tak pieczemy babczeki

a tak bezy 


 heheszki, do zobaczenia zaraz w drugiej części postu!

2 komentarze:

  1. Jakieeeeeeee śliczniutkie *_*
    Ale ten czas leci ;D
    Też chcę wiosnęęęęęęę ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. 9 dni różnicy między nami :p Czy Tobie też to pół roku zleciało nie wiadomo kiedy i jak?
    Amerykańskie powietrze tuczy, ale trzeba mieć na czym siedzieć <3
    a buty świetne !

    OdpowiedzUsuń