Tak, tak wiem. Dwa tygodnie mam w plecy! Na jakiś czas zamarłam a potem... umarł mój komputer, wrrrr. DOKŁADNIE po roku od kupienia padł dysk - a wraz z nim jakieś 5 lat mojego życia. Zdjęć, plików, wierszy, dokumentów... Wspomnień. Nie wiem czemu przerzucając wszystko ze starego komputera nie wpadłam na pomysł zrobienia kopii zapasowej.. Nie wiem też czemu byłam zbyt leniwa żeby użyć AcerCloud i zapisać trochę 'w chmurze'.. PRZEPADŁO. Możecie sobie tylko wyobrazić moją rozpacz po telefonie od hosta - 'przykro mi, nie udało nam się go odratować'... Jeszcze do tego PAZNOKIEĆ mi się w tym momencie złamał wiec każda baba ( i każdy facet, który babę ma) może sobie wyobrazić jaka lawina żalu mnie ogarnęła...
Na moje szczęście w nieszczęściu, radość w rozpaczy - mam super hosta, który zawiózł mojego zdechłego lapka do swojego informatyka i w ten oto sposób mam nowy dysk, mojego Windowsa 8 i wszystko co trzeba - kompletnie za darmo :)
Badziew jeden...
Tak wiem, mam zaległego posta, zaległe dwa tygodnie do opisania, no ale niestety teraz nie mam czasu - albowiem, no własnie.. ALOHA.
Dziś rano po wczesnej pobudce i 5 godzinach lotu, jestem, jesteśmy, w raju - na gorących Hawajach! pięknie, cudownie, gorąco, parno, duszno.
Opiszę wszystko po powrocie a tymczasem - ALOHA