Już wiem o czym miałam napisać! Ah ta skleroza wtórna...
Miałam opisać moje wrażenia i spostrzeżenia po miesiącu w USA!
Więc:
- Otyłość. Jest tu 1000% więcej ludzi grubych, otyłych, przeogromnie otyłych, tak otyłych że jeżdżą na elektrycznych wózkach bo zrobienie 2 kroków mogłoby ich zbytnio zmęczyć... Będąc w zatłoczonym miejscu nie ma szans że nie zobaczysz otyłej osoby obracając się o 360 stopni. To chore. Widziałam ludzi tak grubych, że pierwsze co mi przyszło do głowy to 'jak można to zrobić?' nie wiem czy zjedzenie wiadra bekonu i popicie 2 litrami diet coli co godzinę dałoby radę! Widziałam kobietę która DOSŁOWNIE była jak ja x5! Ludzie robią sobie wieeeelką krzywdę... Nawet nie wiem jak to skomentować -.- zamiast beton napiszę BEKON.
-Sport. Jednocześnie kontrastowo, jest tu 500% ludzi więcej uprawiających sport. Na każdym kroku ktoś biegnie - naturalnie w kompletnym stroju profesjonalnego biegacza, z całym oprogramowaniem na sobie ile jak i co mi daje to że biegnę, przyczepionym do specjalnego pasa (przy pasie xd) i buteleczką wody. Jakby było to w bieganiu niezbędne, bardziej niż to że biegniesz... Jeśli ktoś nie biegnie to jedzie, na rowerze - oczywiście w kompletnym stroju kolarza i kasku! A jak ktoś nie jedzie na rowerze ani nie biegnie to akurat ogląda serial na bieżni w siłowni! Sprzeczności, sprzeczności... Albo widzisz kogoś z hot dogiem w ręku albo z szejkiem z organicznych warzyw.
-Jedzienie. Organiczne jedzienie! Ludzie tu mają bzika na punkcie organicznego jedzenia - jak na przykład moja hostka xd Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Czy to zmutowane, czy po prostu zdrowsze w tym świecie śmieci. Na pewno jest droższe i w tym największy prestiż! Organiczne owoce, organiczne warzywa, ser, jajka czy chleb. Jak skończyła się zielona herbata, poprosiłam hostkę żeby kupiła i naturalnie piję organiczną zieloną herbatę! O tyle jestem super zadowolona, że moją host rodzinka je zdrowo i fit, maluchy piją tylko wodę a na przekąski jedzą warzywa. No i figi mi rosną na ogródku więc jestem w rajuuuuu.
Kontrastowo. Jeśli w twoim koszyku na zakupy nie ma samych super fit organicznych produktów to na pewno jest on wypełniony WIELKIMI opakowaniami czipsów, dipów, ciastek, ciasteczek, gotowych posiłków i mrożonych pizz, hot dogów, hamburgerów, nagetsów czy co tylko sobie wymarzysz na jeden z 20 posiłków dziennie.... Jeśli chcesz kupić sobie paczkę chipsów znajdziesz tylko opakowanie BIG, do tego w promocji kup jeden za 1,5$ lub dwa za 2$... A mój raj tutaj to Pringlesy za 1,50 $ - grosze! Do tego jamba juice (pyszniutkie szejki ze świeżo skręconych owoców) i yogurt shack (czyli frozen yogurt i tylko jakie chcesz toppings) RAAAAJ.
-Driving. 1. Jeśli możesz skręcać w prawo na czerwonym - wiedz że jesteś w USA! Dobry pomysł, ułatwia to ruch, gładko idzie. 2. Znajdziesz tu multum skrzyżowań na których wszyscy, z każdej strony muszą stanąć na STOPie, a jedzie ten kto pierwszy do skrzyżowania dojechał. Żadnych zasad prawej ręki, żadnych utrudnień, Twoja kolej? jedziesz. 3. Na highwayach prawy pas jest dla tych którzy zjeżdżają z drogi lub na nią wjeżdżają. Wygląda to mniej więcej jak wymienianie się xd Jeżeli rozumiecie o co mi chodzi, to zrozumiecie też że jest to bardzo bystry sposób. 4. Wszędzie są światła, a żeby przejść przez pasy WSZĘDZIE musisz wcisnąć guzik 'tu stoję, przyszłam, czekam na zielone światło' którym tutaj jest biały ludzik oznaczający 'możesz iść', jest też pomarańczowa łapka oznaczająca STÓJ, lub migająca pomarańczowa łapka z odliczaniem po boku co oznacza 'na drogę już nie wchodź ale jak już na nie jesteś to się rusz!' co moim zdaniem jest dobrym rozwiązaniem bo samochody nie muszą się zatrzymywać tylko aby przepuścić... trochę czasu. 5. W Californii jakieś 70% samochodów jest białych. 6. Czy skręcasz w prawo czy w lewo zawsze jest dla ciebie nowy pas aby nie opóźniać tych jadących prosto. 7. Samochody są ooooolbrzymie. 8. Tylko tutaj znajdziesz światła ostrzegające cię, że zbliżasz się do świateł!
-Dla dzieci w Californii, bynajmniej dla mojego małego, brak słońca oznacza NOC. To zdjęcie zrobiłam po pytaniu mojego dwu latka "Dżoooaanaa, it is night time?' bo przez chwile słońce nie grzało uporczywie xd
-Odebranie Cie z lotniska w piżamie jest spoko i nobody care.
-W Californii (w miasteczkach w których byłam, jak i w tym w którym żyję) miasteczka wyglądają zupełnie innaczej. Jest downtown miasta, w którym są małe/duże budynki, pasaże ze sklepami, bankami, pocztami, restauracjami (nie ma żadnych bloków, kamienic i mieszkań) i są części 'mieszkalne' z domami, szeregowcami, czy kto co sobie wymarzył. Różni się to bardzo od Polandii, w której miasto i część mieszkalna łączy się w jedno.
-Animals. Bez problemu spotkasz tu przy drodze sarnę, jelenia, wiewiórkę czy SKUNKSA, który na twój widok zamiast uciekać jak najszybciej się da, spojrzy się tylko na ciebie wzrokiem "no o co chodzi" i wróci do obskubywania trawy czy czym się to tam aktualnie zajmuje...
-Ludzie. Są dwa miliony % bardziej mili, ciągle się uśmiechają! Idąc po chodniku, w sklepie, czy GDZIEKOLWIEK jakieś sto razy usłyszałam już 'Hi' bądź 'How are you' od kompletnie obcych mi ludzi! I nie chodzi tu tylko o mężczyzn, którzy mogliby mieć w tym jakiś interes! Czy to jakaś pani z dzieckiem, starsza babunia czy dziadek, młodzi, starzy, nieważne! Raz jakaś starsza pani mnie zatrzymała łapiąc za ramię i pytając 'co u Ciebie kochanie', ludzie mówią Ci 'oooo podoba mi się twoja bluzka' i idą dalej, jak tylko trochę wyglądasz jakbyś czegoś szukała, pytają czy potrzebujesz pomocy, zatrzymują Cię aby porozmawiać przez chwile (po samym moim odpowiedzeniu 'hi' wiedzą, że nie jestem stąd...) mówią 'see you later' I IDĄ DALEJ! Spróbuj sobie teraz wyobrazić taką sytuacje w swoim rodzinnym mieście... HAHAHA, no już!
-Nieważne czy twoje dziecko ma rok, dwa miesiące czy dwa tygodnie - możesz je zabrać do Disneylandu... na rękach! Nie tylko do Disneylandu... na ribs fest w Reno było to samo, w sklepach to samo... Parę razy widziałam malutką kruszynkę (może miesiąc) którą tata niósł na rękach a obok szła mama z 4 letnią siostrą, zero wózka, zero nosidełka, zero niczego - padłam. Tutaj to normalne.
-Dzieci. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Żeby odebrać małą z przedszkola muszę złożyć podpis, pokazać się pani, która zawoła małą (Pani Polka hihi, bardzo miła babunia) wszystko odpowiednio zaaranżowane.
Idąc w Disneylandzie widzieliśmy rodziców rozglądających się nerwowo w tłumie i krzyczących 'Jessie!' idziemy dalej i widzę na środku drogi małą dziewczynkę z łzami w oczach rozglądająca się za rodzicami, spytałam czy ma na imie Jessie i zaprowadziłam do rodziców - jakby mogli okrzyknęli by mnie bohaterem narodowym! No ale rodzice chyba kochają swoje dzieci na całym świecie :)
- Host Families. Są rodziny które źle traktują swoją au pair... Słyszałam o dziewczynie, która miała pokój w pralni (wcześniej agencja sprawdza czy mają dla Ciebie pokój i pralek nie było). Słyszałam o dziewczynie, która na weekendy musi wychodzić z domu bo jej rodzina nie ma pokoju dla swoich gości... Słyszałam o au pair które mają wyliczone jedzenie, z karteczkami co może jeść a czego nie i wodę do dyspozycji. Słyszałam o au pairs które są cleaning lady w domu swojej host family...
Mój host idealnie to skwitował 'jak można źle traktować kogoś, kto opiekuje się twoimi największymi skarbami'. Możecie więc sobie wyobrazić jak dobrze tu mam :) Bo są i super host families - JAK MOJA!
To wszystko co mam teraz w głowie. Tak tak... Skleroza!
Podsumowując: Inna mentalność, inny świat, inne życie! Inny świat w którym zakochałam się od pierwszej sekundy!
Trzymajcie się ciepło,
J.
PS. Łapko czekam tu na Ciebie! (na mój prezent...)
I by panna Joanna oblala egzamin na prawko, bo przy stopie tak jak w Polsce, obowiazuje ruch prawej reki ;p
OdpowiedzUsuńDokladnie wszystko tak jest. Ciesze sie, ze sie tu odnalazlas. I nie moge uwierzyc, ze to juz miesiac!
PS tez czekam na ciebie lapczaju (na moje zdjecia)
A panna Katarzyna widzę dobrze zna się na przepisach drogowych obowiązujących w Californii! Nie wiem jak to wygląda w Wirginii ale tu już byś miała stłuczkę! cytuję: "At intersections with STOP sign. Yield to traffic and pedestrians already in the intersections or just entering the intersection. Also, yield to the vehicle or bicycle that arrives first, OR to the vehicle or bicycle on your right it it reaches the intersection at the same time as you." - prosto z California driver handbook! Tak więc nos w sos :D
UsuńAle teraz przynajmniej wiem na co uważać w Wirginii! Niby jeden kraj, ah te USA!
:D tak myslalam, ze co stan to obyczaj, ale chcialam zaryzykowac xd zwracam honor!
OdpowiedzUsuńdżoana podbija hameryke :D
OdpowiedzUsuńmilo się czyta o tym jak jest Ci tam wspaniale :)
" 'jak można źle traktować kogoś, kto opiekuje się twoimi największymi skarbami'. " - zgadzam się z tym w 100 %!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czytało ten post! świetnie, że trafiłaś na wymarzoną rodzinkę, powodzenia w dalszej pracy i odkrywaniu Stanów ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie na mnie.. akurat! :D BEKON by był jakbym zapomniała prezentu :D
OdpowiedzUsuńMój znajomy ostatnio tak do mnie: "Aga, wrzucaj zdjęcia na fejsa, bo muszę wiedzieć, kiedy przytyjesz" haha very funny :P
OdpowiedzUsuńDzięki za tego posta, fajnie się czytało! Ciekawa jestem najbardziej jazdy autem i tych skunksów :D