26 maja 2014

co dziewczynki lubią najbardziej... czyli o jedzeniu!

Hiiii


Lato w Kalifornii zawitało na dobre! Temperatura poniżej 30 stopni nie schodzi :) 
Jako, że przyszła pora wystawić pupcie i brzuszki na słoneczko, to chciałabym opisać mniej więcej co w tych brzuszkach siedzi! 

1. W USA uważa się chleb za zło najgorsiejsiejsze pod słońcem.. Chleb? Chleb który nawet koło chleba nie leżał bo smakuje jak.. nie smakuje wcale. Mimo to od wyboru do koloru znajdziemy cały dział z chlebem zapakowanym i gotowym (przez parę tygodni...) do zjedzenia. Niczym 'to' (bo chlebem nazwać tego nie można) nie przypomina świeżo pieczonego o poranku chleba z Polski, za którym okropnie tęsknie... 

2. Według Amerykanów MLEKO i wszystkie produkty pochodne to zło jeszcze gorsze... Cały nabiał tuczy, powoduje choroby i w ogóle jest przyczyną wszystkiego co Cie boli. W sumie im się nie dziwie patrząc na ich krowy sztuczne karmione chemią i przesadną ilością hormonów aby mleko dawały bezustannie. W mojej host rodzinie dzieci mleka 'od krowy' nie piją pod żadnym pozorem, natomiast mleko migdałowe w lodówce jest zawsze. Migdałowe, sojowe, czy od krowy - kosztują tyle samo. Przeliczając krowie mleko jest baardzo drogie a migdałowe i sojowe raczej ceny te same.

Mleko bez tłuszczu oczywiście góruje i smakuje jak lekko słodka woda... biała

3. Nie wiem jak Amerykanie tłumaczą sobie fakt, że ser 'jest dobry'. Ser, który jedzą ze wszystkim i do wszystkiego, no ale.. podobno w procesie przetwarzania gubi gdzieś to zło.... W serze się lubują i jedzą pod każdą postacią, jedną z postaci, z którą w Polsce się nie spotkałam to pakowany pojedynczo String Cheese. Czym to jest wytłumaczyć nie potrafię, więc zamieszczam jedną foteczkę z internetu, która jako tako to obrazuje






A jak widać od wyboru do koloru :) W naszej lodówce zawsze jest zapas - a no i kolejny produkt długoterminowy...



4. Amerykanie cukier dodają NAWET do BROKUŁÓW... Tak - na opakowaniu brokułów znaleźć możemy etykietkę z zawartością brokułów, na której znajdziemy zamieszczone parę gramów cukru - JAK?! Tak więc jak raz zaciekawiona spojrzałam tak już na SKŁAD warzyw się nie oglądam co by spać spokojniej... 

5. Co do owoców - to bardziej popularne niż jabłko, banan czy brzoskwinia są zmiksowane owoce. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby ten ów mus zamiast samemu miksowany, sprzedawany był w małych pudełeczkach (1) bądź tak zwane squeeze food (2) - czyli małe tubki z gotowymi zmiksowanymi owocami. Z tego co ja pamiętam to mama zawsze sama owoce mi miksowała, no ale Ameryka wszystko ma gotowe bo wiecznie zabiegane mamy czasu na takie bzdury nie mają. A że woda i cukier przeważa w tych musach to nic - owoc jest? JEST. 

1.

2.



6. Większość produktów aby w składzie nie mieć cukru, używa sztucznych słodzików, dorzucając porządną ilość chemii. Wiec nową modą i szczytem zdrowego odżywiania się jest picie sody, która pod główną nazwą ogłasza się, że dodają tylko NATURALNY cukier... No ale skoro dieta to po co w ogóle to pić? Nie pomijając już faktu, że jak w Polsce w małych puszeczkach znajdziemy przede wszystkim, wszystkie pochodne Coca Coli, Sprite'a czy Fanty - tak tutaj (nie dość że wyżej wymienione występują w 3 milionach smaków) rodzajów i firm produkujących 'sody' jest MILIARD. 

7. Jako DANIE w USA zalicza się także Mac & Cheese czyli nic więcej jak makaron i ser... Sama nazwa brzmi niezachęcająco, bo przecież jak już makaron to z jakimś dobrym sosem i warzywami! Nie tutaj. Co jeszcze dziwniejsze, makaron z serem można kupić już GOTOWY. Gotowa do podgrzania i zjedzenia porcja tłuszczu, węglowodanów i ulepszaczy smaku - bo przecież ugotować makaron i posypać serem (skoro już musisz) też zajmuje zbyt dużo czasu. Najgorsze jest to, że jest to powszechnie modne danie dla dzieci! Gdzie to rodzice kupują odpowiednio porcjowane makarony z paczuszką sera  W PROSZKU w środku. Dzieci po usłyszeniu hasła 'mac and cheese' w 5 sekund siedzą grzecznie przy stole czekając na swoje ulubione 'danie', którego przygotowanie zajmuje tyle ile ugotowanie makaronu - zgodnie z opakowaniem - 8 minut... Dostępny również w praktycznie wszystkich restauracjach w dziale posiłków DLA DZIECI, danie to powinno być pod nazwą Masz ten makaron i zamknij buzie bo rodzice jedzą kolacje .....



8. Chyba nie ma osoby która nie słyszałaby o pancake'sach - grubszej i bardziej puszystej odmianie naszych pysznych naleśników. Naleśniki chyba każdy potrafi zrobić? Mleko, jajko, mąka, cukier - w proporcjach jakie lubisz. Amerykanie ich pancakesy też potrafią zrobić - kupić proszek i dodać wodę... Chemia, ulepszacze, sztuczne cukry - wersję light, fat free bądź sugar free jestem pewna że też znajdziesz -.-


9. Skoro już jesteśmy przy śniadaniach. Czym jest owsianka i otręby owsiane też każdy wie? Ja osobiście jako fanka śniadania na każdy posiłek, jestem ich wielkim fanem i owsiankę z porcją pokrojonych owoców mogłabym jeść w każdej postaci. Amerykanie także, tylko że oni ugotowanie owsianki (5 minut), pokrojenie owoców czy wrzucenie ulubionych orzechów (2 minuty) zastępują kupionymi, pełnymi cukru, ulepszaczy i chemii, gotowymi opakowaniami. 


od koloru do wyboru -.-

10. Śniadania ciąg dalszy czyli płatki do mleka! Cukier, cukier i więcej cukru proszę. W Amerykańskich spiżarniach znajdziemy co najmniej 10 olbrzymich opakowań tego przysmaku maluchów. Na szczęście w domu w którym mieszkam 'zabronione' jest jedzenie kolorowego cukru z mlekiem :)

od koloru do wyboru...

więcej...


11. Zdjęcie poniżej przedstawia małe krakersowe kanapeczki. Dwa krakersy skapane w serowej posypce pomiędzy którymi znajduje się kawałek sera. Tego, że produkt ten w pobliżu lodówki nawet nie leżał komentować nie będę. W ogóle komentarz co do tego, czegoś? pozostawiam wam. Ser bez sera.


12. Masło orzechowe i dżem pomiędzy dwoma krakersami... - lodówki nie widziało


13. Jak już jesteśmy przy krakersach - kolejną przedziwną przekąską są ukochane przez dzieci krakersy Goldfish. Małe krakersy w kształcie rybki z serową posypką. 


Serową? Dobrze by było bo (zaraz po pizzowych, precelowych, bekonowych czy parmezanowych) te małe pełne ulepszaczy krakersy znaleźć możemy o smaku S'mores (krakers, marshmallow i czekolada) czy ciasteczkowym - co dla mnie brzmi obrzydliwie. Do tego wyglądają jak karma dla kota...



14. Beztłuszczowe smażone fasolki? Nie komentuje... 


15. A teraz coś pyszniutkiego... OREO! Kto nie lubi oreo? Te dwa pyszne czarne ciasteczka z kremem w środku? Amerykanie też są ich fanami. Fanami do tego stopnia aby mieć ich 10 tysięcy różnych smaków. 
Dwa czarne ciasteczka z kremem w środku? 
Dwa czarne ciasteczka z podwójnym kremem. Białe ciasteczka z kremem, z podwójnym kremem. Czarne i białe ciasteczko i krem. Potrójny krem czarne/białe ciasteczka. Czarne ciasteczka i czekoladowy krem. Białe ciasteczka i czekoladowy krem. Białe i czarne ciasteczko i czekoladowy krem. Białe ciasteczko+czekoladowy krem+czarne ciasteczko+podwójny krem+czarne ciasteczko. Truskawkowo malinowy krem. Miętowy krem. Miętowy z kawałkami czekolady. Krem o smaku masła orzechowego. Cookie dough* krem. Arbuzowy! krem (brzmi tak ohydnie że kupiłam żeby się przekonać, smakuje jeszcze gorzej!) Reduced fat krem. Owocowe-lody krem. Candy corn (cukierki które się wcina w czasie Halloween) krem. Bananowy krem. Toffi krem. Bekon krem (nigdzie nie widziałam ale słyszałam że są) Cytrynowy krem. Truskawkowy-krem krem. Truskawkowy szejk krem. Krem o smaku ponczu. Zimowe - czerwony krem. Peppermint krem - też zimowo sezonowe. Urodzinowe - z jakimiś kolorowymi cukiereczkami. No i nareszcie te w polewie! Czekoladowy krem w czekoladzie. Miętowy krem w czekoladzie. Biały krem w miętowej czekoladzie. Kokosowy krem w czekoladzie. Masło orzechowe krem w czekoladzie. Malinowe w czekoladzie. No i wreszcie białe ciasteczka w czekoladzie. 
Tyle pamiętam z tych co widziałam/o których słyszałam... :)
Oprócz tradycyjnych ciasteczek Oreo, znaleźć można też lody, budynie, ciasta, ciasta w proszku, jogurty, krakersy czy nawet chipsy oreo! Poszaleli




16. Czym jest to Cookie Dough? No a więc uwaga, Amerykanie lubują się w jedzeniu ciasteczek, lodów czy jogurtów o smaku... masy z której pieczemy ciasteczka. Tak. Ta surowa masa, zmiksowanych składników z której robimy ciasteczka, ta sama masa za której podjadanie mama dawała po łapach bo brzuch będzie bolał. Amerykanów nie boli. A jak kiedyś na deser pod nos dostałam lody i po pierwszej dziwnej łyżce spytałam co to, blueeeeh. 

Można? Można. Obrzydlistwo. 

17. Na koniec smażone, a bardziej moczone w oleju (zazwyczaj i w panierce) jak frytki obrzydlistwa. Smażone Oreo, smażone Twinkies - czyli małe ciasto z kremem, smażona kanapka PB&J czyli masło orzechowe i dżem. Amerykanie usmażą wszystko... Hości mi mówili, że w różnych stanach można znaleźć jeszcze dziwniejsze rozwiązania jak smażone ogórki batonik mars czy snickers, truskawki, budyń, jelly beans, mielonka, sernik, lody czy masło! ......


Prawdopodobnie o czymś zapomniałam, no ale cóż! 
Na koniec trochę zdjątek z życia codziennego: 

Sobotnie rowerowanie

Ale zanim! wybrałyśmy się na ryneczek w centrum, na śniadanko

Porowerowałyśmy 46 kilometrów!


Basenik pełną parą

35 stopni i wojna na balony z maluchami <3


Aaaaaaa no i w zeszłym tygodniu byłam na koncercie Jamesa Blunta!!!! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Kolejne marzenie spełnione. Było prze mega.



Droga powrotna

Robimy selfie, żeby pstryknąć śmiesznego pana z dołu

ze trzy razy mu te portki spadły xd

A tu już jedno z moich 10 mil biegowych :)

Urodziny Sofii

Pokolorowały sobie dzieci włosy

A tu piątkowe pool party - się nie myśli to się ma! :)

Coś czuje, coś zapominam. No ale nie pamiętam co chciałam napisać xd
Nevermind!
Do usłyszenia,
J.

11 maja 2014

what goes around comes back around

Heeeej misiaki!

Leci leci leeeci szybko! DOBRZE.

Wczoraj wysłałam papiery do agencji dotyczące powrotu... I oficjalnie 23 września żegnam się z USA w Miami, aby przywitać 'moje życie' w Berlinie :)
Cieszy mnie to i smuci - ale takie to życie au pair, rollercoaster emocjonalny!

W ostatnią sobotę wybrałyśmy się na hiking, na nasze piękne Mount Diablo




Top of the world

Nie powiem, że nie ale trzeba zgubić tą czekoladę, hamburgery, pączki i inne Amerykańskie cukry które wyrosły na pupsku więc się ruszamy! 
Jako, że w zeszłym tygodniu temperatura poniżej 30 stopni nie schodziła to i zaczął się sezon na basen!

W ciągu dnia z moimi maluchami

A wieczorem relaks w jacuzzi

I ruszanie pupska w basenie!

Sobotę rozpoczęłyśmy śniadaniem na naszym Farmers Market - czyli nic mniej nic więcej jak sobotnim ryneczku z lokalnymi produktami.



Jako iż czasu coraz mniej to i postanowiłyśmy zacząć odwiedzać wszystko co trzeba w miastach dookoła. 
Więc wczoraj wybrałyśmy się do Berkeley, Uniwersytetu Kalifornijskiego oglądać nie musiałam, bo już miałam wcześniej tą sposobność... nawet się tam uczyć! 
Tak na marginesie to moja ocena z kursu w tej szkole to... A+! Czyli najwyższa ocena jaka w tutaj obowiązuje :) Mogę być z siebie dumna - nauczycielem byłabym dobrym! 


Piękne widoczki na SF i Berkeley 


selfies oh selfies

Potem pojechałyśmy do 'ajkiji', wspaniale brzmiąca 'ajkija' to nic więcej jak Szwedzka Ikea, w angielskim wykonaniu. Jedzenie w Ikei dla was nie ma pewnie jakiegokolwiek znaczenia ale dla mnie ma (hihi) tym razem z moją Szwedzką Sofią w Szwedzkim sklepie :)



Podobno cinnamon rolls to Szwedzki tradycyjny przysmak


Potem wybrałyśmy się za to spacer po jednym z większych parków i znalazłyśmy się nad takim jeziorkiem. Relaks relaks relaks




A jak jesteś w Berkeley to nie ma opcji żeby odpuścić sobie obiad w Cheese Board i zjeść najlepszą pod słońcem VEGANŚKĄ pizze:

Wieczorem po tych wszystkich pysznościach poszłyśmy biegać!
A dziś - po poranku pod tytułem Dzień Mamy - rozpoczął się dzień sportowca i także przebiegłyśmy niemało :)

Nie wiem jak to się stało, że przez 8 miesięcy nie udało mi się odwiedzić wzgórz dookoła domu, z których jak się okazuje - jest zapierający dech w piersiach widok na okolice! I krowy :)



Wiało strasznie a ja szłam szłam szłam w kapturze, z głową w dół, aby na coś krowiego bądź innego nie wdepnąć i tak szłam szłam szłam podnoszę głowę a tu mi trzy krowy 10 metrów przede mną wyrosły! Po lekkim zawale rozglądam się na boki a tu całe stado bacznie mi się przygląda DOSŁOWNIE 3 metry obok mnie! To dopiero był zawał :) I tak szłam szłam szłam aż zaszłam prawie 4 mile, nie wiem kiedy...


Zaraz już zaraz zostaną mi 4 miesiące! 4... no nie przełknę tego nigdy jak to zleciało! DOBRZE. 

Do usłyszenia misiole,
J.